7 lutego 2023
„Niestety, mamy tendencję do ignorowania roli narracji w kształtowaniu przyszłości. Naukowcy i specjaliści bywają tak bardzo skupieni na danych, że zapominają, iż czyste fakty rzadko mają wpływ na ludzkie decyzje. […] Ci, którym zależy na przyszłości, muszą już dziś aktywnie współtworzyć narracje kształtujące zbiorową wyobraźnię”.
Kiedy razem z Ania Stadnik-Wójtowicz i Olą Jasińską z Banki Żywności zastanawiałyśmy się, jak stworzyć angażującą i pozytywną historię o niemarnowaniu jedzenia, ta książka leżała jeszcze na mojej hałdzie wstydu (kupka wstydu to od dawna zbyt łagodne określenie). Może to dobrze, bo gdybym już wtedy była po lekturze, nasz półtoragodzinny webinar musiałby się wydłużyć co najmniej o drugie tyle.
Marcin Napiórkowski (Mitologia współczesna) to semiotyk kultury. W książce „Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat” (Wydawnictwo Literackie 2022) bierze na warsztat historie, które kształtują nasze myślenie o świecie. Przeciwstawia sobie dwie wielkie mitologie – technooptymizm i technopesymizm. Dekonstruuje je i zwraca uwagę na pułapki myślenia, jakie się za nimi kryją.
Dlaczego dane na temat globalnego ocieplenia nie przełożyły się na działanie? Dlaczego niektórzy ludzie wierzą, że na nowotwór najskuteczniejsze są duże dawki witaminy C? Napiórkowski widzi w tym właśnie rolę opowieści.
Autor podkreśla, że „z punktu widzenia komunikacji międzyludzkiej czyste dane nie istnieją. Rzeczywisty jest wyłącznie wybór między różnymi opowieściami, nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy”. I tu, całe na biało, mogą wkroczyć narracje, które „uratują świat”. Nie każda historia musi przecież zakłamywać rzeczywistość. Nie jesteśmy też zmuszone_zmuszeni do wyboru między technooptymizmem a technopesymizmem. Możemy – jak Napiórkowski – wybrać nadzieję. I budować opowieści, które będą angażować społeczeństwo w to, do czego nie mogą nas skłonić naukowcy_czynie. Jak to robić? Na początek zajrzyjcie do „Naprawić przyszłość”!
Książka łączy w sobie wszystko, co szczególnie cenię: konkretne dane, rzetelne podejście do tematu i dobrą narrację. Mówi o opowieściach z naukową precyzją, a jednocześnie sama jest wciągającą opowieścią. I ma jeszcze jeden ważny dla mnie aspekt: Napiórkowski pięknie operuje feminatywami, w książce obok badaczy i dziennikarzy zupełnie naturalnie pojawiają się polityczki i naukowczynie. Jest lekko i (w miarę – czyli na obecnej skali naszego rynku wydawniczego bardzo) inkluzywnie.
Kasia